wtorek, 21 maja 2013

Iran. Na weselu u nomadów.

…IRANU CIĄG DALSZY



Na weselu u nomadów

Kochane przypadki. Przypadkowo poznałam kogoś, kto przypadkowo został zaproszony na pewne szczególne wesele i (już intencjonalnie) zabrał mnie tam ze sobą. Wesele odbyło się gdzieś na południowym zachodzie Iranu, kilka godzin jazdy na zachód od Shirazu. Było kilkaset gości, czyli duża rodzina… nomadów. W ostatnim pokoleniu częściowo osiedli oni już w jakiejś miejscowości, jednak wszyscy nadal pielęgnują tradycje i wesele odbyło się na pastwisku przy dżungli palmowej (zdjęcie poniżej).


Ich język to jakaś kolejna odmiana tureckiego, inna od tureckiego z Turcji, ale i też inna od tureckiego z północy Iranu. Tak czy inaczej mogliśmy się jako tako porozumieć.

Wesele trwa tylko w dzień, od rana do wieczora. My przyjechaliśmy około południa, prosto na obiad (kurczak i ryż z rodzynkami). Goście siedzieli i jedli w namiotach ułożonych w półkole, wokół jakiegoś totemu. Po jednej stronie kobiety, po drugiej mężczyźni. W ciągu całego wesela mężczyźni i kobiety bawią się osobno, ale w zasięgu wzroku albo nawet tuż obok siebie. Nie jest też tak restrykcyjnie, żeby facet nie mógł przejść do części żeńskiej i się przywitać czy porozmawiać przez chwilę.

Strój i taniec

Po obiedzie były już tylko tańce i muzyka. Kilku muzyków grało na bębnach i piszczałkach, jeden koleś śpiewał. Mężczyźni potańczyli chwilę na początku, potem wkroczyły kobiety i zdecydowanie zdominowały „parkiet”. Faceci stali już tylko z boku i obserwowali.

Strój kobiecy jest bardzo kolorowy. Noszą one jaskrawo kolorowe, obszerne suknie ozdobione cekinami. Na głowach mają przezroczyste welony/chusty, tak że specjalnie wystylizowane włosy mają wyeksponowane na wierzchu. Tańczą wywijając rękami dwoma kolorowymi chustami. Niektóre tańce odbywają się w kółku. Uczestnicy trzymają się za ręce albo zaczepiają małymi palcami, czyli zupełnie jak tańce tureckie.

Mężczyźni są ubrani zupełnie zwyczajnie, to znaczy w dżinsy i T-shirty albo koszule z krótkim rękawkiem. Jak na moje oko to całe wesele odbywa się po to, żeby faceci mogli podziwiać wystrojone i tańczące dziewczyny. Na weselu nie jest nawet obecna para młoda! Wszystko obraca się wokół eksponowania przez kobiety ich wdzięków.


Trunki i strzelby

Większość facetów była pijana. Pili gdzieś poza zasięgiem wzroku z części żeńskiej aragh (wódkę z Iranu). Ale nie pili w tajemnicy. W zasadzie to przyszli do kobiecego namiotu i zaprosili mnie też na wódkę, ale odmówiłam. Chodzili więc oni pijani ze strzelbami i od czasu do czasu wystrzeliwali w niebo. Po takim wystrzale kobiety robiły to swoje lilililili (kikeng, teraz google mówi, że nie zna takiego słowa; ale taką nazwę mi podano. tak czy inaczej, link do wiki proszę: http://en.wikipedia.org/wiki/Ululation ), czyli wydawało głośny piszczący dźwięk (jako i w Turcji i reszcie Iranu, i pewnie w innych stronach odbywa się to na weselach). I oni znowu wystrzał. I one znowu lilililili. Istne szaleństwo.

Gdzie jest para młoda?


Z weselem tym wiąże się też pewna anegdota. Otóż ja też przez całe wesele myślałam, że dziewczyna w białej sukni (wszystkie pozostałe panie na błyszcząco-kolorowo) to panna młoda. Trochę zastanawiał mnie fakt, że czasami wszyscy ją ignorują i siedzi sama gdzieś z boku. Taki obyczaj, stwierdziłam. Nawet zapytałam ją, gdzie pan młody. Ona na to, że jeszcze nie przyjechał. Tak czy inaczej wesele minęło i po fakcie dowiedziałam się, że obyczaj jest nawet bardziej ciekawy. Para młoda praktycznie nie bierze udziału w weselu. Przyjeżdżają na sam koniec. Pani w bieli ze zdjęcia to siostra panny młodej. My niestety zebraliśmy się w drogę powrotną około 17, więc młodych nawet nie zobaczyłam. Z tego, co mi powiedziano, to nic wielkiego po ich przyjeździe się nie odbywa. Kolejne tańce i potem koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kambodży część druga