…IRANU CIĄG DALSZY
Kurdystan (prowincja Iranu)
Sporo czasu
przyszło mi spędzić w Kurdystanie i półkurdyjskim Kermanshah. Odwiedziłam kilka
wsi i miast. Wszystkie wioski są bardzo malownicze i z przeuroczymi
ludźmi.
|
Zbieranie truskawek. Gdzieś tam w Kurdystanie, Iranie. |
Święto w Houraman Takhte
3 maja w
miejscowości Houraman Takhte w
Kurdystanie odbywają się obchody rocznicy ślubu faceta, który uzdrowiwszy pewną
księżniczkę, poślubił ją. Zwał się on Pir
Shaliahr. Tak mówi legenda, tudzież historia. Wypadki te wydarzyły się 1000 lat temu i ceremonia odbywa się nieprzerwanie od tamtych czasów. Pan Shaliahr
był bardzo szanowany we wsi i do dziś ludzie przychodzą nawet z odległych
miejsc pomodlić się nad jego grobowcem. (Nawiasem mówiąc główne świętowanie
dobywa się zimą i trwa trzy dni; a wiosną tylko jeden dzień.)
Pojechałam tam z
moją tymczasową rodziną (znalezioną przez CouchSurfing) i ich znajomymi. Po
drodze walczyliśmy na śnieżki. Były też dwa pikniki, w tym jeden z drzemką. Z
drogi było widać Irak. Ach! Oni wszyscy
jedli
śnieg. Zatrzymali auto przy
pierwszym śniegu przy drodze, jak wjechaliśmy w wysokie góry
i wybiegli z talerzami nabrać śniegu do jedzenia w samochodzie.
Powiedziano mi, że używa się też śniegu do robienia deserów owocowych.
|
Po drodze z Kermanshah do Kurdystanu. Iran. |
Wracając do
tematu wcześniej wspomnianego święta… Obchody rocznicy owego ślubu ograniczone
są niestety prawem Islamu. Najbardziej widowiskowa ich część jest
wycięta z programu, jako że taniec
i w ogóle święta niereligijne są nielegalne. Wygląda to więc tak, że rano
ludzie gromadzą się wokół grobowca i wspólnie modlą. Potem grają na bębnie
nazywającym się
daf. Następnie jedzą
dolmę, czyli „gołąbki” z liści winogron z
farszem z ryżu. Jedzą to oczywiście owinięte w płaski chleb, jak wszystko
tutaj. Potrawa ta tego dnia ma właściwości lecznicze, czy raczej
uzdrowicielskie. Potem wszyscy przechodzą kawałek na cmentarz i odłupują kawał
skały, który ponoć każdego roku
odrasta.
Następnie mała grupka muzyków grała znowu na bębnach i śpiewała to tu, to
tam. Generalnie nikt nie był pewien, jak obchody tego święta dalej się potoczą.
Około godziny 14 wyjechaliśmy z miasteczka, bo ponoć nic nowego już się
nie miało wydarzyć. Z tego, co mi wiadomo, gdyby nie ograniczenia religii
panującej, odbyły by się wirujące tańce derwiszów. Jestem też pewna, że wszyscy
graliby muzykę i tańczyli te swoje kurdyjskie tańce w kółkach, ze wszystkimi
podskokami i potrząsaniami.
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
Sama miejscowość
jest bardzo ładna, położona oczywiście w górach, z charakterystyczną tutaj
architekturą. Domy budowane są na zboczach. Dach domu poniżej jest tarasem
domu powyżej i tak dalej. Jest tam wszędzie zielono, pięknie, sielankowo.
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
|
Houraman Takhte, Kurdystan, Iran. |
Strój kurdyjski
Tradycyjny
kobiecy strój kurdyjski jest bardzo kolorowy, ocekinowany i wielowarstwowy.
Zazwyczaj składa się ze złotych lub innego koloru, ale błyszczących spodni,
krótkiej sukienki, na to długiej przezroczystej z cekinami, na to jeszcze
kamizelka. Na głowie okrągła kolorowa czapka z wieloma ozdobami, no
i oczywiście chustka.
Strój męski to
jednoczęściowy kombinezon, w stonowanych kolorach, pod spodem koszula. Do tego
szeroki pas. Na głowie, jak w przypadku kobiet, również okrągła czapka, z
tym że raczej czarna, a wokół niej turban albo inaczej przewiązana chusta.
Wioska Palengan
No tam to jest
cudnie. Wieś położona jest blisko miasta Kamyaran. Zbudowana jest na zboczach
gór po dwóch stronach wartko płynącej rzeki. System taki jak w Houraman – dach
to taras domu powyżej. Domy zbudowane są z kamieni, z jakimś błotem
pomiędzy nimi. Ludzie żyją tam jak pół-nomadzi. Wychodzą na kilka miesięcy na
pastwiska w góry ze swoimi zwierzętami. Niedaleko są wodospady. Spotkaliśmy tam
grupę nauczycieli, którzy też przyjechali tam na wycieczkę. Na początku byli
zbyt nieśmiali żeby się przywitać, ale potem się rozkręcili i mieli do mnie
miliony mniej i bardziej dziwnych pytań, na przykład: „Czy znasz jakichś
sławnych Kurdów?”, „Jak jest
pająk po
polsku?”. W tym momencie mój tymczasowy brat strzelił to poniższe śmieszne
zdjęcie.
|
Pod gradobiciem pytań. Palengan, Iran. |
|
Palengan, Iran. |
I poniżej kilka zdjęć z Kermanshah:
|
Meczet w Kermanshah. Iran. |
|
Meczet w Kermanshah. Iran. |
|
Meczet w Kermanshah. Iran |
|
Meczet w Kermanshah, Iran. |
|
Meczet w Kermanshah, Iran. |
|
Meczet w Kermanshah, Iran. |
|
Meczet w Kermanshah, Iran. |
|
Meczet w Kermanshah, Iran. |
|
Kermanshah, Iran. |
|
Bardzo stare starożytne coś wykute w skale, Kermanshah, Iran. |
|
Goszcząca mnie u siebie w Kermanshah rodzina i ja. Iran. |
Fajne te stroje, jakbyś mi przywiozła, to bym po warszawie w takim śmigała!:) Czapy w szczególności wymiatają.
OdpowiedzUsuńA pan z ostatniego zdjęcia, siedzący w piżamie na podłodze całkiem całkiem:)
OdpowiedzUsuńCzapka jedzie do Ciebie.
OdpowiedzUsuńSama jestes pizama:P To jest swytr!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwość!!!! Na Ciebie czekają śliczne zielone rurki w mej szafie:)
OdpowiedzUsuńA taka piżamę kiedy miał nasz tata, to wiem:P
*kiedyś:)
OdpowiedzUsuń