niedziela, 27 kwietnia 2014

O tańcach dla Sziwy - festiwal Natyanjali



Wykluł się w końcu jeden z postów marcowych (załadowały się filmiki...)

Festiwal tańca Natyanjali 2014. Indie.

Co roku w Chidambaram (i niemalże równocześnie w kilku innych miastach w stanie Tamil Nadu, tych z ważnymi świątyniami Sziwy) odbywa się kilkudniowy festiwal indyjskich tańców klasycznych Natyanjali.

Rozpoczyna się on wraz ze świętem Sziwy (Shivaratri). Pierwszy dzień pokazów tańca trwa od popołudnia aż do samego rana (do godziny piątej, szóstej...). W Indiach najwyraźniej lubi się takie rzeczy. Setki ludzi twardo, z przerwami na kawę i przekąski, siedzi pod sceną do wschodu słońca. Program kolejnych czterech dni zaplanowany jest już tylko od popołudnia do późnej nocy. Wszystko odbywa się na scenie na terenie ogromnego kompleksu świątynnego.

Według antycznej indyjskiej tradycji każdy pobożny Hindus musi pozostawić za sobą co najmniej jedną sztukę plastikowego śmiecia na terenie świątyni; akceptowane są również śmieci papierowe i odpady organiczne. Widok na scenę z późnej już nocy. Chidambaram, Tamil Nadu, Indie.

Większość artystów wykonywała taniec w stylu bharatham. Jest to sztuka świątynna, religijna. Tańcem, solo, w małych lub ogromnych wręcz grupach, opowiada się klasyczne historie z bogami w rolach głównych. Więcej o bharatham pisać nie będę, bo nic z tego nie rozumiem. Złożenie palców tak a nie inaczej (mudra) oznacza innego boga; noga w górę jeszcze innego; wywijanie gałkami ocznymi to fragment kolejnej historii; zamarznięcie w pozie takiej a nie innej kończy taki a nie inny rozdział Mahabharaty. Jedyne co udało mi się zobaczyć i pojąć, to fragment gdy pewien gorliwy wyznawca Sziwy wybija sobie własne oczy żeby wręczyć je posągowi swego ukochanego boga – możliwe rozpoznać taki teatralny ruch.

Jak mówią organizatorzy, wyjątkowość festiwalu leży w fakcie, że jest to wydarzenie w całości poświęcone bogu, a taniec jest ofiarą dla niego (jednego z wcieleń Sziwy, boga sztuki tanecznej, który odbył swój kosmiczny taniec gdzieś w okolicy festiwalowej świątyni…).
Jakkolwiek by do tego nie podchodzić, taniec piękny jest sam w sobie; poniżej kilka dowodów. 







(A tutaj link do strony festiwalu.)

2 komentarze:

  1. Bharatham się uczyłam, baaaaaardzo trudne. Chyba wrócę na kurs, bo w Warszawie jest fajna szkoła ponoć na poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ty? Kiedy się uczyłaś? No wracaj na kurs :D

    A teraz mi się przypomniało, że występowała wyobraź sobie na tym festiwalu jedna Niemka; nie w bharatham, coś innego tańczyła.

    OdpowiedzUsuń

Kambodży część druga